piątek, 20 września 2013

V. Ruinki słupa na Wyspie Opatowickiej

Wrocław skrywa wiele tajemnic dawnych epok. Architektura od romańskiej, przez resztę średniowiecza, renesans, barok, mnogość secesyjnych kamienic, budowle z minionego wieku... A wśród nich bunkry i inne betonowe budynki, często będące dziś ruiną.
Chciałam w kilku słowach przedstawić pewien budynek, który nie znajduje się przy żadnej ulicy i o którym raczej nie przeczytacie w zwykłym przewodniku. Bo kto by się zajmował starym słupem wysokiego napięcia? A raczej jego podstawą, bo tylko tyle się zachowało.

A więc, ruinka ta znajduje się na Wyspie Opatowickiej,  zwanej przez niektórych Wyspą Miłości. Wyspa ta mieści się pomiędzy Odrą, a Kanałem Opatowickim. Jeszcze przed wojną wyspa była dość często odwiedzanym miejscem rekreacji i wypoczynku, przypływały tu statki pasażerskie i wycieczkowe, nawet wybudowano tu amfiteatr (który zresztą stoi po dziś dzień, również zaniedbany i zrujnowany). 
Po wojnie wyspy nie zagospodarowano. Do dziś teren obejmują łąki i lasek. Atrakcją jest park linowy, na północnym zachodzie. Oprócz niego, oczywiście, ludzie odwiedzają wyspę, organizując spotkania plenerowe czy survivalowe. W końcu kawałek dzikiej przyrody w mieście przyciąga.
 Na wyspie znajduje się, jak już wspomniałam, więcej zabudowań niż ruiny słupa. Ważniejsze to przede wszystkim estrada (muszla koncertowa) oraz budynek w jej pobliżu, który najprawdopodobniej był jej zapleczem.

Co do samego słupa...
  


Kiedy wchodzimy na teren wyspy od strony Biskupina (północna kładka) wita nas rozwidlona droga, prowadząca na wprost oraz w prawo. Należy jednak iść dróżką "leśną" w lewo, przy rzece. Tam, po niedługim czasie, oczom winien ukazać się mały budyneczek.
Na początku myślałam, że to pozostałość po bunkrze.


Jak się jednak okazało, jest to podstawa słupa linii wysokiego napięcia. Słup trzymał najpewniej tę linię, która wychodziła z elektrowni Siechnice. Fundament był na tyle wysoki, by w wypadku podwyższenia się poziomu wody, podstawa nie została zalana.






 Dziś ze słupa zostało niewiele. Zaledwie kilka ścian. Jak widać na zdjęciach, miejsce to jest często odwiedzane. Graffiti mają daty z 2013 roku, a oglądając zdjęcia tej budowli w internecie, widziałam różne ich wersje. Oczywiście nie zabrakło tam również wszelakich śmieci. Wejście zostało zrobione przez przychodzących tu ludzi.
Z jednej strony te malunki dewastują to miejsce, i tak już zaniedbane. Z drugiej strony, dodają one tej betonowej konstrukcji nowego wyrazu i klimatu. Ruiny żyją wymalowanymi historiami i budzą wyobraźnię odwiedzających. Zresztą tak to już od wieków bywa, że ludzie zostawiają swój ślad, gdzie tylko mają możliwość, a wyrażanie się poprzez sztukę na ścianach jest nieodłączne od pradziejów naszej historii.



Miejsce jest na pewno ciekawe i warte obejrzenia z bliska, szczególnie w pojedynkę. Jestem ciekawa jaki wpływ wywarło by one zimą, lub nocą. Zdjęcia są z tego roku, choć być może coś zdążyło się zmienić.  Jak dla mnie było to wejście w całkiem inny, cichy i tajemniczy świat, niby przez leśną bramę, w świat mały- lecz dziki w swej postaci.


We Wrocławiu jest wiele takich światów, skrytych za molochem i niknących w jego cieniu.
Warto je odkrywać, bo niosą historie, których nie poznamy nie wyruszając w podróże po obrzeżach.
Może znacie więcej takich miejsc?

Pozdrawiam serdecznie,
Leśny Duch

6 komentarzy:

  1. A więc jestem! :)
    Kurcze naprawdę ciekawe miejsce wynalazłaś :)
    Powiem Ci, że te graffiti dodają uroku tym betonowym murom. Bez nich byłoby jakoś za pusto, a tak, jak już powiedziałaś miejsce to żyje własnym życiem. Taki kolor emanujący z wnętrza lasu. Aż nie chce się wierzyć, że podstawa pod słup może być aż taka interesująca :D
    Świetne zdjęcia pośród dobrze napisanego tekstu.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby beton, a jednak ludzie potrafią wykorzystać takie miejsca. Szczególnie, że zostało ono pozostawione samemu sobie. Wyglądało to tak, jakby graffiti wyrastały z barw lasu. Dobrze zrobione nie szpecą, wręcz dekorują.
      Również pozdrawiam i dziękuję :)

      Usuń
    2. mam pytanko skąd wiadomo że to był słup i czy posiadasz jakieś stare zdjęcia ?

      Usuń
    3. Słup był na 100%, pamiętam nawet jak go odcięli i leżał w lesie powalony. Taki sam słup był po drugiej strony odry od wojnowa.

      Usuń
  2. Widzę, że "siedzimy" w podobnych klimatach :D A leśne dróżki kocham !

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre grafitti - TAK! bohomazom mówię NIE! A miejsce faktycznie klimatyczne. Tyle razy byłam na tej wyspie ale nigdy "w lewo" ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń